
Twój wewnętrzny głos czy jest najważniejszy? Czy sytuacje,w których coś przez Ciebie było przeczuwane jakaś okoliczność,sytuacja są Ci znajome?
Jestem niesamowicie szczęśliwa, gdyż po trzech latach spędzam w Polsce z moją ukochaną rodziną święta Bożego Narodzenia.
Co miesiąc w Firmie, w której prowadzę swoją działalność organizowane są stacjonarne zjazdy w Częstochowie do której z moich rodzinnych Mysłowic mam kilkadziesiąt tylko km drogi. Postanowiłam zatem przyjechać dzień przed sobotnim spotkaniem tak aby móc spotkać się z moim wspaniałym gronem współpracowników oraz firmą szkoleniową która za każdym razem towarzyszy Nam w rozwoju osobistym i zawodowym.
Akceptacja danej sytuacji,w której stawia Nas wszechświat nagle bez możliwości zareagowania jest po coś…

W piątek radosna przygotowałam sobie ubrania nastawiłam budzik na dość wczesną porę, gdyż zaplanowałam sobie podróż pociągiem z Katowic. Wstałam wybrałam się do łazienki, wróciłam do kuchni przygotować śniadanie i prowiant zaczęłam się ubierać i nagle zaczęłam tracić siły, a toaleta była przez najbliższe godziny miejscem, w którym najwięcej spędzałam czas. Czułam się tak słaba i oszołomiona jakbym zażyłą jakąś kolosalną dawkę leków na uspokojenie.
Nie dowierzałam… Niemoc, smutek, złość bo fizycznie nawet bardzo chcąc wyjść z domu i dostać się na wspaniałe comiesięczne wydarzenie podczas którego już blisko firma gromadzi 2000 osób nie byłam w stanie tam być.
Brat i jego narzeczona widząc mnie w południe nie dowierzali wyglądałam blado sino i jakbym rzeczywiście była po jakiejś końskiej dawce leków. Dopiero późnym popołudniem zaczęłam dochodzić do siebie.
Jednak nie do końca byłam nieobecna, gdyż firma transmituje na żywo te Nasze jednodniowe eventy, aby osoby, które są z całego świata współtworzą firmę i nie mogące z różnych przyczyn fizycznie z Nami być mogły uczestniczyć online.
Miewałam w życiu sytuacje, które były poprzedzone moimi wewnętrznymi przeczuciami, oznakami itp. natomiast w sobotę to nie miało nawet nic wspólnego z pzreczuciami po prostu jakaś wewnętrzna siła powstrzymała mnie.
Bardzo pragnęłam by jedna osoba towarzyszyła mi w tę sobotę podczas tego wydarzenia jednak nie wyraziła zgody mimo, iż słowa mówiły jedno, a oczy drugie. Przez kilka godzin nie mogła się oderwać od transmisji wraz ze mną oglądała, oczy jej iskrzyły, a moje serce radowało przeogromnie.
Myśli przez pierwsze dwie godziny krążyły mi z prędkością światła, uczucia chyba wszystkie jakie są mi znane, a przez cały dzień pytajniki i próba rozwiązania…


Być może przypadek… być może nie… być może już było Ci znane uczucie wewnętrznego głosu, przeczuwania. Jedno wiem ucząc się siebie bywając czasami głębiej niż w głębi swojego wnętrza bo, aż pod pokładami nabieram pokory i nie buntuję się wbrew temu co w danym momencie jest mi dane… doświadczaj, próbuj, ucz się siebie, nawet spróbuj raz jeśli tak czujesz zrobić coś wbrew sygnałom ostrzegawczym bo może tej jeden właśnie „bunt” może namacalnie pokazać Ci, że warto słuchać,ufać, a na pewno uczuć się swojego wewnętrznego głosu i się z nim zaprzyjaźnić.

Dominika to jest chyba ukartowane 😛 Miałem tak kilka razy, ale zrozumiałem to dopiero po kilku dniach później. Mało kto porusza takie tematy, ponieważ zawsze jest obawa, że uznają nas za wariata 😛 Ale spokojnie – ja tak nie myślę 🙂 Ciekawy artykuł i rzeczywiście daje do myślenia. Pozdrawiam!
Wszystko co się dzieje jest „po coś” kiedyś ktoś mi powiedział że z losem się nie walczy tylko przyjmuję takim jakim jest. Z drugiej strony czasem trzeba mu delikatnie pomóc… no ale myślę że to nie jest temat na 5 minut ;p